środa, 4 sierpnia 2010

Jak we śnie - bardzo dobry

Zakochany bez pamięci 2

Michel Gondry znów o miłości, marzeniach i innych efektach uczuciowego metabolizmu. Tym razem jednak twórca popularnych reklamówek robi film według własnego scenariusza – osobisty i bezkompromisowy. Jego bohater, Stephen, to alter-ego reżysera – artysta i niereformowalny fajtłapa, któremu nie wychodzi z dziewczynami. Może dlatego, że wciąż mylą mu się słowa, języki, obiekty westchnień, a nade wszystko sen z rzeczywistością. Stephen żyje po to, żeby śnić. Śni, żeby kochać. A kocha, żeby tworzyć zwariowane wynalazki i obdarowywać nimi swą sąsiadkę Stephenie. W marzeniach sennych, które są jego prywatnymi dziełami sztuki, świat wokół zmienia się w dziecięcą pracownię plastyczną, gdzie z rolek papieru toaletowego można zrobić całe miasto, a z celofanu po cukierkach – rzekę. Film Gondry'ego błądzi po zakamarkach jaźni młodego romantyka, w dużej mierze dźwigany na barkach Bernala i Gainsbourg. To połączenie surrealnej komedii romantycznej, wideoklipu i animacji – jeżeli widzieliście teledysk Björk "Human Behavior" wiecie, czego się spodziewać. Choć wizja ta urzeka swoją dadaistyczną urodą, brak jej głębi uczuciowej "Zakochanego bez pamięci". Nie angażuje, bo nie dba o narracyjną ciągłość i konstrukcję przyczynowo-skutkową. Jednak właśnie dzięki temu upodabnia się do swojego pierwowzoru. Bo nie ulega kwestii, że obcujemy z materią snów Gondry'ego, który przejdzie do historii kina jako pierwszy adaptator produktów fazy REM. Weźcie do kina klej i nożyczki – przydadzą się, jeśli zaśniecie w trakcie.

Reżyseria: Michel Gondry
Obsada: Gael Garcia Bernal, Charlotte Gainsbourg
Francja 2006, 105 min., SPInka, 17 listopada


Druk: Aktivist paźdź. 2006, emisja Ale Kino! 20.10, 04.08.2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz